RSS

Co jeszcze można znaleźć w klasztorze na Świętym Krzyżu?

13 Paźdź

„Święty Krzyż. Dawny benedyktyński klasztor zbudowany w zaklętym kręgu, wyznaczonym kamienistym ogrodzeniem pogańskim kręgu, wśród ostępów leśnych, w środku puszczy, w miejscu, pełnym mgieł, przeciągów i ostrych, chociaż pachnących lasem wiatrów, skąd od wschodu roztacza się malowniczy, pocztówkowy prawie widok okrytych bukowymi lasami pobliskich Jeleniowskich Gór, a daleko na południe, można czasem przy dobrej pogodzie wypatrzeć przymglone, niewyraźne kontury Pienin…

Święty Krzyż. Posępne, na wpół kiedyś opuszczone gmaszysko z przylegającym doń zabytkowym kościołem i klasztorną objętą przez zakon oblatów częścią zamieniono w muzeum przyrodnicze, urządzając w dawnych celach naukowe pracownie, splantowano wokół teren i nie ma prawie śladu po otaczających dawniej ten budynek murach z główną zachodnią więzienną bramą, wzdłuż których od południowej strony długo – jak to zapamiętałem – straszyły zarosłe krzakami ruiny, kamienie i rozkopane piwnice…”

Tak Święty Krzyż i klasztor benedyktynów opisuje w pierwszych słowach swojej książki „Piekło na Świętej Górze” Zbigniew Nosal. Książki tak bardzo mi znanej, że niektóre jej cytaty znam na pamięć. Moim zdaniem nie ma lepszej lektury, która pokrótce, jednak bardzo rzeczowo opisuje losy tamtejszego miejsca. Klasztor na Świętym Krzyżu ma bardzo bogatą historię, która zakrawa o każdy temat. Począwszy od początków jego rozwoju, czego nie możemy osadzić w latach, gdyż data powstania klasztoru jest nieznana, po okupację szwedzką, skończywszy na II. Wojnie Światowej. Jest bardzo ważnym zabytkiem województwa świętokrzyskiego oraz ośrodkiem sakralnym, ponieważ to właśnie tu znajdują się relikwie Krzyża Świętego, skąd też pochodzi nazwa. Ja jednak, zbierając do kupy wszystkie legendy i pogłoski na temat powstawania klasztoru, zastanawiając się nad nazwą rozważam jeszcze jedną możliwość. Osobom, które interesują się historią tego miejsca, legenda ta jest pewnie dobrze znana. Dotyczy ona mianowicie węgierskiego królewicza Emeryka, który polując w tutejszych lasach zobaczył podobno kniei jelenia ze świecącym krzyżem o podwójnych ramionach pomiędzy rogami, co miało być znakiem, iż ma w tym miejscu powstać klasztor. I że jest on ufundowany właśnie przez niego. Nie można chyba zaprzeczyć, że ta sytuacja może mieć powiązanie z nazwą góry, na której znajduje się klasztor. Nie bez powodu zresztą herbem Nowej Słupi, gdzie znajduje się klasztor, jest właśnie jeleń ze świecącym krzyżem. A dla osób, które nie wiedzą, oto dowód.

375px-Gmina_nowa_slupia_herb.svg

Tyle słowem wstępu. Artykuł ma dotyczyć bowiem skarbów, jakie krył i zapewne kryje w sobie jeszcze ów klasztor, który nota bene do najbiedniejszych nie należał. Kronikarze opisywali liczne łupiestwa zaglądających tam od czasu do czasu obcych wojsk Tatarów, Litwinów i Szwedów. Skarby te musiały być naprawdę okazałe, o czym świadczą działania wojsk szwedzkich w celu uzyskania jakichkolwiek informacji na temat skarbów i miejsca jego pochówku. Mówią o tym zapisy, które podają, że w roku 1655 Szwedzi znęcali się nad trzema zakonnikami, z których jednemu dla wydobycia tajemnicy zdarli z rąk skórę i na głowę wtłoczyli dębową obręcz podbijaną klinami, drugiemu rozłupali czaszkę, a trzeciego przecięli w połowie. Najazdy takie miały miejsce często i zawsze rozchodziło się głownie o jedno. Skarby.

Skarby były. Owszem. Pierwszy,o jakim wiadomo, to tak zwane „oszczędności zachowane na konieczne i nagłe wydatki”. Było tego 20 tysięcy złotych polskich w złocie i monetach. Podebrał go jeden z trzech zakonników, którzy znali lokalizację skarbu. Nazywał się Józef Senni i był Węgrem z pochodzenia. Kolejny skarb odkrył podczas porządkowania klasztornej biblioteki kolejny zakonnik, Justus Jopkiewicz. W jednej z książek zauważył kilka zapisanych łaciną kartek informujących, że skarb znajduje się pod krzyżem. Znajdowało się tam szczegółowe objaśnienie. Na skarb składało się podobno osiemset tysięcy. Trzecia historia klasztornego skarbu rozpoczęła się w marcu 1796 roku. Podczas corocznego jarmarku w Nowej Słupii ujawnił się ze swoją wiedzą kamieniarz Tepper, który znał dokładne miejsce skarbu. Miał on mieścić się za tylną ścianą biblioteki. Było tam 3.510 sztuk dukatów i sześćdziesiąt sześć wielkich złotych monet, krzyże i łańcuchy ze złota, osiemdziesiąt dwa pierścienie, osiemnaście dużych złotych guzików, srebrne kielichy, puchar, pastorał i miska. Mówi się, że była tam też korona króla Zygmunta, bogate siodło Sobieskiego i buława któregoś hetmana, jednak są to informacje niepotwierdzone. Klasztor wydawał się więc być nieprzebraną kopalnią skarbów.

Nie był to koniec poszukiwań.W 1922 roku gruchnęła wieść o nowych. Może było to związane z jednoczesnych odkryciem Jana Samsonowicza, wybitnego geologa, który odkrył kopalnię krzemienia pasiastego w Krzemionkach Opatowskich właśnie w roku 1922 dnia 19 lipca. Odkryto w klasztorze jednak nie to, czego szukano. Ale to wcale nie był mniej ważny skarb od tych, które znaleziono i których wciąż poszukiwano. Były to Kazania Świętokrzyskie. W grzbiecie jednej z rękopiśmiennych ksiąg pochodzącej z Leżajska, znajdowały się wszyte w oprawę pergaminowe paski, z pociętych poprzecznie na osiemnaście części dwóch prawie kart, z jakiejś innej wcześniejszej księgi. Paski zostały zapisane tekstami kazań w języku polskim, których oryginał ułożono w XIII albo najpóźniej na początku XIV wieku. Były to najstarsze ze znanych dotąd utworów polskich, przetykane jeszcze gęsto łaciną. Dla wielu skarb ten był znacznie ważniejszy od tego czeskiego, na który polowano od wieków.

Miejsce to kryje w sobie jednak nie tylko skarby. W tym roku w okolicach maja odkryto tu w krużgankach pochówek małżeństwa w wieku ok. 50 lat trzymających się za ręce, którzy byli prawdopodobnie fundatorami klasztoru bądź byli z nim w jakiś sposób związani oraz kilkanaście pochówków benedyktynów.

Ile i co w tej chwili kryje w sobie jeszcze stary klasztor benedyktynów – nie wiadomo. Jestem jednak pewna, że kryje jeszcze wiele. Po drugiej wojnie światowej ludzie chcąc łatwo wzbogacić się różnymi znaleziskami szukali wszędzie. Rozkopywali klasztor wokół, plądrowali piwnice, karcery. Każdy liczył na znalezienie i zagrabienie czegoś, co już nikomu się nie przyda, a może przynieść korzyść majątkową. Czy jednak zostało coś znalezione, tego już niestety nie możemy wiedzieć. Wiemy jedno. Klasztor na Świętej Górze był i zapewne nadal jest ogromnym siedliskiem nieprzebranych skarbów, które albo zostaną odkryte, albo na zawsze pozostaną nieodgadniętą tajemnicą, której tak pilnie strzegli benedyktyńscy zakonnicy.

Agnieszka Kozera

Odnośnik do academii.edu: Co jeszcze można znaleźć w klasztorze na Świętym Krzyżu?

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 13 października 2013 w Archeologia ziem polskich

 

Tagi: , , , , , , , ,

Dodaj komentarz