RSS

Archiwa tagu: Święty Krzyż

Sensacyjne odkrycie na Świętym Krzyżu

Nieobcy miłośnikom historii, mieszkańcom Gór Świętokrzyskich i archeologom powinien być klasztor na Świętym Krzyżu, znajdujący się w samym środku Puszczy Jodłowej. Miejsce to od wieków jest znane, eksplorowane, restaurowane i traktowane jako jedna z najlepszych atrakcji turystycznych tego regionu. Klasztor ów ma bowiem bardzo bujną przeszłość i zachowuje do dziś wiele tajemnic. Pierwotnie zakon stał się następnie więzieniem i jednym z miejsc eksterminacji rosyjskich jeńców w trakcie II. wojny światowej. Jednak, aby się nie powtarzać, historia oraz informacje o tym, co skrywa bazylika, została już zawarta w moim wcześniejszym artykule, do którego chętnych odsyłam.

https://archeologiakozera.wordpress.com/2013/10/13/co-jeszcze-mozna-znalezc-w-klasztorze-na-swietym-krzyzu/

Klasztor na Świętym Krzyżu jednak ma tak bogatą przeszłość, że do dziś nie przestaje zaskakiwać archeologów. Ok. 20 stycznia br. naukowcy prowadzący prace pod posadzką bazyliki odkryli ślady trzech wcześniejszych kościołów (najprawdopodobniej barokowych i gotyckich), które stały w tym miejscu oraz zawaloną kryptę, którą uważa się za romańską. Bardzo starannie wykonana kamienna posadzka na wapiennej zaprawie może wskazywać na to, że pamięta ona czasy, gdy na Święty Krzyż z pielgrzymkami przybywał Władysław Jagiełło oraz Kazimierz Jagiellończyk.

Krypta znajduje się nieco bliżej północno-zachodniego narożnika świątyni i prawdopodobnie pamięta ona czasy najstarszej świątyni. Znaleziono w niej pojedyncze kości ludzkie, które wymagają badań antropologicznych. Istnienie w tym miejscu romańskiego sanktuarium jest prawdopodobne, gdyż już wcześniej w północnej ścianie bazyliki odnaleziono fragmenty takowej budowli. Jedno z jej okien jest widoczne na pierwszym piętrze budynku klasztornego tuż przy posadzce. Jak wynika z notatki kronikalnej z połowy XV wieku, świątynia ta była rozbudowana zarówno od strony wschodniej jak i zachodniej, więc archeolodzy mają prawo przypuszczać, że nowy gotycki kościół był mniej więcej dwa razy dłuższy niż pierwotny romański. Powstał on z rozbudowy prowadzonej przez opata Stanisława Sierakowskiego około połowy XVII wieku.

Badania nad nowymi odkryciami archeolodzy zapowiadają na żmudne, jednak na pewno będą one owocne w nowe fakty, uzupełniające bieg historii tego klasztoru, który nota bene w lutym 2013 roku został przez papieża Benedykta XVI mianowany tytułem bazyliki mniejszej. Dekret Stolicy Apostolskiej w tej sprawie został uroczyście odczytany 16 czerwca 2013 roku. A informacje o nowych odkryciach i doniesieniach tylko powiększą status i atrakcyjność tego zagadkowego miejsca.

Po obserwacje wizualne odsyłam do strony internetowej Telewizji Kieleckiej, gdzie znajduje się krótki reportaż z badań archeologicznych prowadzonych w klasztorze przez dr-a Czesława Hadamika.

http://kielce.tvp.pl/18598482/niezwykle-odkrycie-na-swietym-krzyzu

Opracowanie: Agnieszka Kozera

Prace nad odkryciem na Świętym Krzyżu

Prace archeologiczne w klasztorze

 

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 31 stycznia 2015 w Archeologia ziem polskich

 

Tagi: , , , , , , ,

Dymarki Świętokrzyskie – coroczny festyn archeologiczny w Nowej Słupii

Dziś może nieco reklamy, acz związanej bezapelacyjnie z tematyką bloga i równie wartą uwagi. Nieobca dla osób zainteresowanych, jak i kompletnych laików jest nazwa Dymarki Świętokrzyskie odbywające się co roku w Nowej Słupii, małej gminie położonej 48 km od Kielc, stolicy województwa świętokrzyskiego. O samych dymarkach wiemy dziś już dużo. Na powierzchni ok. 800 km² na północny wschód od Łysogór wydobywano i przetwarzano znajdujące się tam złoża rud żelaza. Pozostałości w postaci żużlu stanowiły ciekawy motyw dla archeologów, którzy rozpoczęli eksploatację tego terenu w 1955 roku. Dzięki badaniom archeologicznym zostały odsłonięte i zadokumentowane liczne pozostałości starożytnych piecowisk, a za sprawą badań metalurgicznych udało sie odtworzyć proces pozyskiwania żelaza. Nie od razu jednak udało się uzyskać prawidłowy schemat. Nad tą sprawą archeolodzy pracowali długo, aż w końcu osiągnięto finalny efekt, najbardziej zbliżony lub może całkowicie prawidłowy z tym, jaki uzyskiwali starożytni hutnicy przed wieloma wiekami. O tym dokładnie napisane jest w artykule:

https://archeologiakozera.wordpress.com/2013/12/02/rozwiazanie-tajemnicy-starozytnych-metalurgow/

Pierwsze dymarki odbyły się w 1967 roku i przechodziły różne etapy rozwoju. Jeszcze 10 lat temu było to zwykłe piecowisko z krótkimi pokazami bitew, gdzie główną atrakacją, co zostało do dziś, była rekonstrukcja wytopu żelaza z pieców dymarskich.

76243_498426743524817_777088478_n

Piecowisko – 17.09.1977 r. 

jhk

Piecowisko – 21.08.2011 r.

P1030357

Pokazy mody i uzbrojenia

Do galerii ze zdjęciami z dymarek z lat 60., 70. i 80. odsyłam na oficjalną stronę Dymarek na Facebooku:

https://www.facebook.com/media/set/?set=a.496895977011227.121974.262325800468247&type=3

Trzy lata temu, w 2011 roku Dymarki Świętokrzyskie pierwszy raz odbyły się w nowootwartym Centrum Kulturowo-Archeologicznym. Obszar zajmuje 4 hektary i całkowicie poświęcony jest odzwierciedleniu badań i odkryć archeologicznych. Na jego terenie znajdują się liczne chaty i ziemianki, w których zwykli mieszkać ludzie trudniący się wytopem żelaza na terenach Gór Świętokrzyskich ponad 2000 lat temu. Każda z budowli została wzniesiona techniką budownictwa stosowaną przez barbarzyńskie plemiona mieszkające na tym obszarze w połączeniu z techniką militarnego budownictwa rzymskiego. Nie ma na terenie naszego kraju osady, która zostałaby zrekonstruowana z tak ogromną determinacją i konsekwencją, doprowadzając do wiernego odtworzenia wioski nawiązującej do kultury przeworskiej, z drugiej zaś strony prezentującej oblicze budownictwa pogranicza prowincji rzymskich, tzw. limesu.

Na co dzień Centrum współpracuje ze znajdującym się obok, założonym ponad 50 lat temu, Muzeum Starożytnego Hutnictwa Świętokrzyskiego w Nowej Słupii przy ul. Świętokrzyskiej. O muzeum wraz ze zdjęciami wspomniane zostało również w pierwszym linku zamieszczonym już w tym artykule.

Na terenie piecowiska, oprócz samego procesu wytopu żelaza, można zobaczyć, jak od podstaw buduje się piec dymarski, z czego się składa, jak go rozebrać po wytopie i co można zrobić z uzyskanym metalem.

P1030351

P1030374

Natomiast cały kompleks oferuje również:

– stanowisko garncarskie
– warsztat tkacki
– warsztat obróbki kości i rogu
– stanowisko obróbki skóry
– brązownictwo i złotnictwo
– warsztat obróbki drewna
– stanowisko łucznicze
– prezentacje uzbrojenia i życia codziennego legionistów rzymskich
– stanowisko zielarskie
– przysmaki kuchni rzymskiej
– zagrodę celtycką – pokazy życia codziennego i rzemiosł oraz uzbrojenia, narzędzi i części stroju.

Corocznie program prezentacji jest wzbogacany o nowe elementy, które odnoszą się do różnorodnych aspektów życia codziennego ludów celtyckich i germańskich oraz ich kontaktów z Rzymskim Imperium. Warsztatom i pokazom towarzyszy co roku zespół muzyki etnicznej wprowadzający klimat dawnych czasów. Od kilku lat dymarki mają również wymiar międzynarodowy poprzez udział dymarzy z Danii, gladiatorów z Czech czy rzemieślników z Białorusii.

Liczne warsztaty i stanowiska dają możliwość poznania historii, ale również spróbowania swoich sił w wielu różnych dziedzinach, np. w wybijaniu monet, tworzeniu biżuterii i przedmiotów użytku codziennego z filcu, wyrabianiu szklanych paciorków, lepieniu z gliny i plecionkarstwie. Oprócz tego można poznać zasady gier rzymskich oraz spróbować wielu różnych potraw gotowanych na stanowiskach kuchni tejże narodowości.

P1030345

P1030347

A dla odpoczynku można zaserwować sobie podziwianie warsztatów z góry dzięki wybudowanej wieży widokowej, tzw. Burgii znajdującej się na terytorium Centrum.

Burga rzymska

Oficjalna część dymarek trwa dwa dni, tj. sobotę i niedzielę i ma ona miejsce co roku w połowie sierpnia, jednak część ta od niedawna poprzedzona jest jednym dniem warsztatowym, kiedy można na spokojnie i bez zgiełku pospacerować po Centrum. Wzdłuż ulicy Świętokrzyskiej, na której znajduje się Centrum wraz z muzeum, można zakupić wiele pamiątek od biżuterii po wyroby rzemieślnicze prywatnych twórców, którzy korzystają z dużego napływu turystów i chcą pochwalić się swoimi dziełami. Wszystko to odbywa się u podnóża Łysej Góry, na którą również można się wybrać przy okazji festynu, gdyż szczyt jest niewysoki (594,3 m n.p.m.) a stok jest dość łagodny. Wycieczka ta jest dobrym wypełnieniem dla bliższego poznania historii Gór Świętokrzyskich. Znajdujący się na szczycie góry klasztor benedyktynów skrywa bardzo bujną, niezmiernie ciekawą i dramatyczną historię, którą naprawdę warto poznać. O klasztorze i skrywanych przez niego tajemnicach opisane jest w artykule:

https://archeologiakozera.wordpress.com/2013/10/13/co-jeszcze-mozna-znalezc-w-klasztorze-na-swietym-krzyzu/

Atmosfera panująca w trakcie warsztatów jest wprost nie do opisania. Rzemieślnicy są nastawieni przyjaźnie do turystów, gotowi odpowiedzieć na każde nurtujące ich pytania. Otaczający zewsząd przedstawiciele stowarzyszeń w strojach adekwatnych do omawianego przez nich obszaru nadają temu miejscu wyjątkowy, niemal starożytny charakter. Miejsce wymarzone jest dla pasjonatów, ludzi zainteresowaych historią Rzymu, archeologią czy znawców poszczególnych rzemiosł. Ale i osoby, które nigdy z archeologią nie miały nic wspólnego, ani które nie są zainteresowane pradawnymi obyczajami, znajdą coś dla siebie. Dymarki Świętokrzyskie zapewniają dobrą zabawę zarówno straszym, jak i młodszym. Rozrywka połączona z nauką i poznawaniem historii swojego kraju jest tu serwowana na najwyższym poziomie. Nie bez kozery zresztą do Nowej Słupi napływają co roku tysiące turystów chcących przeżyć jeszcze raz przygodę z archeologią. Ja również, jako pasjonatka, ale również jako osoba zaangażowana w pewnym, niewielkim (ale zawsze!) stopniu w realizację tego interesującego festynu, gorąco polecam tym, którzy już byli, aby niejednokrotnie jeszcze tę wizytę ponowili, ale głównie tym, którzy jeszcze nie mieli okazji, bo np. mieszkają na drugim końcu Polski bądź nie byli pewni sensu tych odwiedzin. Zdecydowanie jest sens! I każdy artykuł podobny do mojego Wam to uzmysłowi.

Zdjęcia: zbiór Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Dziedzictwa Przemysłowego i własne

Agnieszka Kozera

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 1 września 2014 w Archeologia ziem polskich

 

Tagi: , , , , , , , , ,

Co jeszcze można znaleźć w klasztorze na Świętym Krzyżu?

„Święty Krzyż. Dawny benedyktyński klasztor zbudowany w zaklętym kręgu, wyznaczonym kamienistym ogrodzeniem pogańskim kręgu, wśród ostępów leśnych, w środku puszczy, w miejscu, pełnym mgieł, przeciągów i ostrych, chociaż pachnących lasem wiatrów, skąd od wschodu roztacza się malowniczy, pocztówkowy prawie widok okrytych bukowymi lasami pobliskich Jeleniowskich Gór, a daleko na południe, można czasem przy dobrej pogodzie wypatrzeć przymglone, niewyraźne kontury Pienin…

Święty Krzyż. Posępne, na wpół kiedyś opuszczone gmaszysko z przylegającym doń zabytkowym kościołem i klasztorną objętą przez zakon oblatów częścią zamieniono w muzeum przyrodnicze, urządzając w dawnych celach naukowe pracownie, splantowano wokół teren i nie ma prawie śladu po otaczających dawniej ten budynek murach z główną zachodnią więzienną bramą, wzdłuż których od południowej strony długo – jak to zapamiętałem – straszyły zarosłe krzakami ruiny, kamienie i rozkopane piwnice…”

Tak Święty Krzyż i klasztor benedyktynów opisuje w pierwszych słowach swojej książki „Piekło na Świętej Górze” Zbigniew Nosal. Książki tak bardzo mi znanej, że niektóre jej cytaty znam na pamięć. Moim zdaniem nie ma lepszej lektury, która pokrótce, jednak bardzo rzeczowo opisuje losy tamtejszego miejsca. Klasztor na Świętym Krzyżu ma bardzo bogatą historię, która zakrawa o każdy temat. Począwszy od początków jego rozwoju, czego nie możemy osadzić w latach, gdyż data powstania klasztoru jest nieznana, po okupację szwedzką, skończywszy na II. Wojnie Światowej. Jest bardzo ważnym zabytkiem województwa świętokrzyskiego oraz ośrodkiem sakralnym, ponieważ to właśnie tu znajdują się relikwie Krzyża Świętego, skąd też pochodzi nazwa. Ja jednak, zbierając do kupy wszystkie legendy i pogłoski na temat powstawania klasztoru, zastanawiając się nad nazwą rozważam jeszcze jedną możliwość. Osobom, które interesują się historią tego miejsca, legenda ta jest pewnie dobrze znana. Dotyczy ona mianowicie węgierskiego królewicza Emeryka, który polując w tutejszych lasach zobaczył podobno kniei jelenia ze świecącym krzyżem o podwójnych ramionach pomiędzy rogami, co miało być znakiem, iż ma w tym miejscu powstać klasztor. I że jest on ufundowany właśnie przez niego. Nie można chyba zaprzeczyć, że ta sytuacja może mieć powiązanie z nazwą góry, na której znajduje się klasztor. Nie bez powodu zresztą herbem Nowej Słupi, gdzie znajduje się klasztor, jest właśnie jeleń ze świecącym krzyżem. A dla osób, które nie wiedzą, oto dowód.

375px-Gmina_nowa_slupia_herb.svg

Tyle słowem wstępu. Artykuł ma dotyczyć bowiem skarbów, jakie krył i zapewne kryje w sobie jeszcze ów klasztor, który nota bene do najbiedniejszych nie należał. Kronikarze opisywali liczne łupiestwa zaglądających tam od czasu do czasu obcych wojsk Tatarów, Litwinów i Szwedów. Skarby te musiały być naprawdę okazałe, o czym świadczą działania wojsk szwedzkich w celu uzyskania jakichkolwiek informacji na temat skarbów i miejsca jego pochówku. Mówią o tym zapisy, które podają, że w roku 1655 Szwedzi znęcali się nad trzema zakonnikami, z których jednemu dla wydobycia tajemnicy zdarli z rąk skórę i na głowę wtłoczyli dębową obręcz podbijaną klinami, drugiemu rozłupali czaszkę, a trzeciego przecięli w połowie. Najazdy takie miały miejsce często i zawsze rozchodziło się głownie o jedno. Skarby.

Skarby były. Owszem. Pierwszy,o jakim wiadomo, to tak zwane „oszczędności zachowane na konieczne i nagłe wydatki”. Było tego 20 tysięcy złotych polskich w złocie i monetach. Podebrał go jeden z trzech zakonników, którzy znali lokalizację skarbu. Nazywał się Józef Senni i był Węgrem z pochodzenia. Kolejny skarb odkrył podczas porządkowania klasztornej biblioteki kolejny zakonnik, Justus Jopkiewicz. W jednej z książek zauważył kilka zapisanych łaciną kartek informujących, że skarb znajduje się pod krzyżem. Znajdowało się tam szczegółowe objaśnienie. Na skarb składało się podobno osiemset tysięcy. Trzecia historia klasztornego skarbu rozpoczęła się w marcu 1796 roku. Podczas corocznego jarmarku w Nowej Słupii ujawnił się ze swoją wiedzą kamieniarz Tepper, który znał dokładne miejsce skarbu. Miał on mieścić się za tylną ścianą biblioteki. Było tam 3.510 sztuk dukatów i sześćdziesiąt sześć wielkich złotych monet, krzyże i łańcuchy ze złota, osiemdziesiąt dwa pierścienie, osiemnaście dużych złotych guzików, srebrne kielichy, puchar, pastorał i miska. Mówi się, że była tam też korona króla Zygmunta, bogate siodło Sobieskiego i buława któregoś hetmana, jednak są to informacje niepotwierdzone. Klasztor wydawał się więc być nieprzebraną kopalnią skarbów.

Nie był to koniec poszukiwań.W 1922 roku gruchnęła wieść o nowych. Może było to związane z jednoczesnych odkryciem Jana Samsonowicza, wybitnego geologa, który odkrył kopalnię krzemienia pasiastego w Krzemionkach Opatowskich właśnie w roku 1922 dnia 19 lipca. Odkryto w klasztorze jednak nie to, czego szukano. Ale to wcale nie był mniej ważny skarb od tych, które znaleziono i których wciąż poszukiwano. Były to Kazania Świętokrzyskie. W grzbiecie jednej z rękopiśmiennych ksiąg pochodzącej z Leżajska, znajdowały się wszyte w oprawę pergaminowe paski, z pociętych poprzecznie na osiemnaście części dwóch prawie kart, z jakiejś innej wcześniejszej księgi. Paski zostały zapisane tekstami kazań w języku polskim, których oryginał ułożono w XIII albo najpóźniej na początku XIV wieku. Były to najstarsze ze znanych dotąd utworów polskich, przetykane jeszcze gęsto łaciną. Dla wielu skarb ten był znacznie ważniejszy od tego czeskiego, na który polowano od wieków.

Miejsce to kryje w sobie jednak nie tylko skarby. W tym roku w okolicach maja odkryto tu w krużgankach pochówek małżeństwa w wieku ok. 50 lat trzymających się za ręce, którzy byli prawdopodobnie fundatorami klasztoru bądź byli z nim w jakiś sposób związani oraz kilkanaście pochówków benedyktynów.

Ile i co w tej chwili kryje w sobie jeszcze stary klasztor benedyktynów – nie wiadomo. Jestem jednak pewna, że kryje jeszcze wiele. Po drugiej wojnie światowej ludzie chcąc łatwo wzbogacić się różnymi znaleziskami szukali wszędzie. Rozkopywali klasztor wokół, plądrowali piwnice, karcery. Każdy liczył na znalezienie i zagrabienie czegoś, co już nikomu się nie przyda, a może przynieść korzyść majątkową. Czy jednak zostało coś znalezione, tego już niestety nie możemy wiedzieć. Wiemy jedno. Klasztor na Świętej Górze był i zapewne nadal jest ogromnym siedliskiem nieprzebranych skarbów, które albo zostaną odkryte, albo na zawsze pozostaną nieodgadniętą tajemnicą, której tak pilnie strzegli benedyktyńscy zakonnicy.

Agnieszka Kozera

Odnośnik do academii.edu: Co jeszcze można znaleźć w klasztorze na Świętym Krzyżu?

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 13 października 2013 w Archeologia ziem polskich

 

Tagi: , , , , , , , ,