RSS

Archiwa tagu: dymarki świętokrzyskie

Dymarki Świętokrzyskie – coroczny festyn archeologiczny w Nowej Słupii

Dziś może nieco reklamy, acz związanej bezapelacyjnie z tematyką bloga i równie wartą uwagi. Nieobca dla osób zainteresowanych, jak i kompletnych laików jest nazwa Dymarki Świętokrzyskie odbywające się co roku w Nowej Słupii, małej gminie położonej 48 km od Kielc, stolicy województwa świętokrzyskiego. O samych dymarkach wiemy dziś już dużo. Na powierzchni ok. 800 km² na północny wschód od Łysogór wydobywano i przetwarzano znajdujące się tam złoża rud żelaza. Pozostałości w postaci żużlu stanowiły ciekawy motyw dla archeologów, którzy rozpoczęli eksploatację tego terenu w 1955 roku. Dzięki badaniom archeologicznym zostały odsłonięte i zadokumentowane liczne pozostałości starożytnych piecowisk, a za sprawą badań metalurgicznych udało sie odtworzyć proces pozyskiwania żelaza. Nie od razu jednak udało się uzyskać prawidłowy schemat. Nad tą sprawą archeolodzy pracowali długo, aż w końcu osiągnięto finalny efekt, najbardziej zbliżony lub może całkowicie prawidłowy z tym, jaki uzyskiwali starożytni hutnicy przed wieloma wiekami. O tym dokładnie napisane jest w artykule:

https://archeologiakozera.wordpress.com/2013/12/02/rozwiazanie-tajemnicy-starozytnych-metalurgow/

Pierwsze dymarki odbyły się w 1967 roku i przechodziły różne etapy rozwoju. Jeszcze 10 lat temu było to zwykłe piecowisko z krótkimi pokazami bitew, gdzie główną atrakacją, co zostało do dziś, była rekonstrukcja wytopu żelaza z pieców dymarskich.

76243_498426743524817_777088478_n

Piecowisko – 17.09.1977 r. 

jhk

Piecowisko – 21.08.2011 r.

P1030357

Pokazy mody i uzbrojenia

Do galerii ze zdjęciami z dymarek z lat 60., 70. i 80. odsyłam na oficjalną stronę Dymarek na Facebooku:

https://www.facebook.com/media/set/?set=a.496895977011227.121974.262325800468247&type=3

Trzy lata temu, w 2011 roku Dymarki Świętokrzyskie pierwszy raz odbyły się w nowootwartym Centrum Kulturowo-Archeologicznym. Obszar zajmuje 4 hektary i całkowicie poświęcony jest odzwierciedleniu badań i odkryć archeologicznych. Na jego terenie znajdują się liczne chaty i ziemianki, w których zwykli mieszkać ludzie trudniący się wytopem żelaza na terenach Gór Świętokrzyskich ponad 2000 lat temu. Każda z budowli została wzniesiona techniką budownictwa stosowaną przez barbarzyńskie plemiona mieszkające na tym obszarze w połączeniu z techniką militarnego budownictwa rzymskiego. Nie ma na terenie naszego kraju osady, która zostałaby zrekonstruowana z tak ogromną determinacją i konsekwencją, doprowadzając do wiernego odtworzenia wioski nawiązującej do kultury przeworskiej, z drugiej zaś strony prezentującej oblicze budownictwa pogranicza prowincji rzymskich, tzw. limesu.

Na co dzień Centrum współpracuje ze znajdującym się obok, założonym ponad 50 lat temu, Muzeum Starożytnego Hutnictwa Świętokrzyskiego w Nowej Słupii przy ul. Świętokrzyskiej. O muzeum wraz ze zdjęciami wspomniane zostało również w pierwszym linku zamieszczonym już w tym artykule.

Na terenie piecowiska, oprócz samego procesu wytopu żelaza, można zobaczyć, jak od podstaw buduje się piec dymarski, z czego się składa, jak go rozebrać po wytopie i co można zrobić z uzyskanym metalem.

P1030351

P1030374

Natomiast cały kompleks oferuje również:

– stanowisko garncarskie
– warsztat tkacki
– warsztat obróbki kości i rogu
– stanowisko obróbki skóry
– brązownictwo i złotnictwo
– warsztat obróbki drewna
– stanowisko łucznicze
– prezentacje uzbrojenia i życia codziennego legionistów rzymskich
– stanowisko zielarskie
– przysmaki kuchni rzymskiej
– zagrodę celtycką – pokazy życia codziennego i rzemiosł oraz uzbrojenia, narzędzi i części stroju.

Corocznie program prezentacji jest wzbogacany o nowe elementy, które odnoszą się do różnorodnych aspektów życia codziennego ludów celtyckich i germańskich oraz ich kontaktów z Rzymskim Imperium. Warsztatom i pokazom towarzyszy co roku zespół muzyki etnicznej wprowadzający klimat dawnych czasów. Od kilku lat dymarki mają również wymiar międzynarodowy poprzez udział dymarzy z Danii, gladiatorów z Czech czy rzemieślników z Białorusii.

Liczne warsztaty i stanowiska dają możliwość poznania historii, ale również spróbowania swoich sił w wielu różnych dziedzinach, np. w wybijaniu monet, tworzeniu biżuterii i przedmiotów użytku codziennego z filcu, wyrabianiu szklanych paciorków, lepieniu z gliny i plecionkarstwie. Oprócz tego można poznać zasady gier rzymskich oraz spróbować wielu różnych potraw gotowanych na stanowiskach kuchni tejże narodowości.

P1030345

P1030347

A dla odpoczynku można zaserwować sobie podziwianie warsztatów z góry dzięki wybudowanej wieży widokowej, tzw. Burgii znajdującej się na terytorium Centrum.

Burga rzymska

Oficjalna część dymarek trwa dwa dni, tj. sobotę i niedzielę i ma ona miejsce co roku w połowie sierpnia, jednak część ta od niedawna poprzedzona jest jednym dniem warsztatowym, kiedy można na spokojnie i bez zgiełku pospacerować po Centrum. Wzdłuż ulicy Świętokrzyskiej, na której znajduje się Centrum wraz z muzeum, można zakupić wiele pamiątek od biżuterii po wyroby rzemieślnicze prywatnych twórców, którzy korzystają z dużego napływu turystów i chcą pochwalić się swoimi dziełami. Wszystko to odbywa się u podnóża Łysej Góry, na którą również można się wybrać przy okazji festynu, gdyż szczyt jest niewysoki (594,3 m n.p.m.) a stok jest dość łagodny. Wycieczka ta jest dobrym wypełnieniem dla bliższego poznania historii Gór Świętokrzyskich. Znajdujący się na szczycie góry klasztor benedyktynów skrywa bardzo bujną, niezmiernie ciekawą i dramatyczną historię, którą naprawdę warto poznać. O klasztorze i skrywanych przez niego tajemnicach opisane jest w artykule:

https://archeologiakozera.wordpress.com/2013/10/13/co-jeszcze-mozna-znalezc-w-klasztorze-na-swietym-krzyzu/

Atmosfera panująca w trakcie warsztatów jest wprost nie do opisania. Rzemieślnicy są nastawieni przyjaźnie do turystów, gotowi odpowiedzieć na każde nurtujące ich pytania. Otaczający zewsząd przedstawiciele stowarzyszeń w strojach adekwatnych do omawianego przez nich obszaru nadają temu miejscu wyjątkowy, niemal starożytny charakter. Miejsce wymarzone jest dla pasjonatów, ludzi zainteresowaych historią Rzymu, archeologią czy znawców poszczególnych rzemiosł. Ale i osoby, które nigdy z archeologią nie miały nic wspólnego, ani które nie są zainteresowane pradawnymi obyczajami, znajdą coś dla siebie. Dymarki Świętokrzyskie zapewniają dobrą zabawę zarówno straszym, jak i młodszym. Rozrywka połączona z nauką i poznawaniem historii swojego kraju jest tu serwowana na najwyższym poziomie. Nie bez kozery zresztą do Nowej Słupi napływają co roku tysiące turystów chcących przeżyć jeszcze raz przygodę z archeologią. Ja również, jako pasjonatka, ale również jako osoba zaangażowana w pewnym, niewielkim (ale zawsze!) stopniu w realizację tego interesującego festynu, gorąco polecam tym, którzy już byli, aby niejednokrotnie jeszcze tę wizytę ponowili, ale głównie tym, którzy jeszcze nie mieli okazji, bo np. mieszkają na drugim końcu Polski bądź nie byli pewni sensu tych odwiedzin. Zdecydowanie jest sens! I każdy artykuł podobny do mojego Wam to uzmysłowi.

Zdjęcia: zbiór Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Dziedzictwa Przemysłowego i własne

Agnieszka Kozera

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 1 września 2014 w Archeologia ziem polskich

 

Tagi: , , , , , , , , ,

Rozwiązanie tajemnicy starożytnych metalurgów

Mimo, iż z eksperymentalnymi wytopami żelaza z pieców dymarskich mieliśmy już bardzo często do czynienia na różnych imprezach, głównie na Dymarkach Świętokrzyskich odbywających się corocznie w Nowej Słupii, do tej pory nie było wiadomo do końca jak starożytni dymarze wydobywali z nich ten cenny niegdyś metal. Niespodziewany przełom nastąpił 11 listopada br, kiedy to polskim archeologom udało się dotrzeć do tajemnicy, nad której rozwikłaniem pracowano tyle lat.

Ważnym faktem jest, iż na początku dziejów naszej ery w Górach Świętokrzyskich znajdowało się największe zagłębie hutnicze na terenie Europy Środkowo – Wschodniej. Pracowało w nim ok. 700 tys. pieców dymarskich. Na obszarze świata antycznego (grecko – rzymskiego) przeważał piec dymarski typu stałego w różnych odmianach, natomiast na terenie Europy Środkowo – Wschodniej i Środkowo – Północnej – typu doraźnego. W rejonie Gór Świętokrzyskich występowały dwa rodzaje warsztatów dymarskich różniące się od siebie organizacją pracy i wielkością produkcji: warsztaty tzw. nieuporządkowane z małą ilością pieców w układzie przypadkowym oraz warsztaty uporządkowane z dużą ich ilością w układzie dwóch grup lub równoległych ciągów z szeregami trójek, czwórek lub piątek pieców. Świętokrzyski ośrodek produkcji działał w oparciu o własne złoża eksploatowane sposobem głębinowym i odkrywkowym. Z północnej strony Góry Chełmowej, na terenie dzisiejszych Rudek, istniała kopalnia z szybami o głębokości do 25 metrów i siecią odbudowanych chodników. Eksploatowano tam złoża hematytu, limonitu oraz syderytu. Kopalnia ta, jak ustalono na podstawie analiz drewna pochodzącego z odbudowy chodników, działała w II w n.e. i jest najstarszym znanym tego typu obiektem w Europie poza granicami Imperium Rzymskiego.

Do naszych czasów po piecach i wytopie żelaza zachowały się jedynie pozostałości po nich oraz liczne charakterystyczne kloce żużla, odnajdywane w przeróżnych wielkościach. Zarówno część pieców jak i wspomniane żużle można zobaczyć w Muzeum Starożytnego Hutnictwa w Nowej Słupii, mieszczącym się na ulicy Świętokrzyskiej, tuż za nowo otwartym Centrum Kulturowo – Archeologicznym.

Obrazek

Pozostałości po piecach dymarskich w Muzeum Starożytnego Hutnictwa w Nowej Słupii

P1050255

Kloce żużla pozostałe po wytopie

dfdg

Fragment ścianki z górnej części pieca

Masowe odkrycia pozostałości po wytopach rozpoczęły się w latach 50. XX wieku i wtedy właśnie zaczęto zastanawiać się nad tajemnicą wytopu i zarazem podjęto jego próby. Początkowo były one bardzo nieudolne. Archeolodzy nie mieli żadnych śladów, podpowiedzi, jak powinien wyglądać ów piec. Kolejne odkrycia również niewiele wnosiły. Kiedy po raz pierwszy udało się go zrekonstruować, uzyskano w nim temperaturę zaledwie 500 stopni C, o ok. 750 stopni za mało, by móc z niego uzyskać żelazo.

Jednak podczas tego przełomowego doświadczenia, które miało miejsce trzy tygodnie temu, udało się uzyskać ok. 9 kg żelaza z 50 kg rudy. Warto dla porównania dodać, że z wcześniejszych wytopów, do których potrzeba było od 30 do 40 kg rudy, otrzymywano raptem kilkaset gramów żelaza o słabej jakości.

Lata doświadczeń prowadzonych przez archeologów z Muzeum Archeologicznego w Krakowie i naukowców z AGH udało się ustalić jak wyglądał piec dymarski przed 2 tys. lat. Jak tłumaczy dr Szymon Orzechowski, archeolog i członek Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Dziedzictwa Przemysłowego z siedzibą w Kielcach, piece z regionu Gór Świętokrzyskich były jednorazowego użytku. Składały się z kotlinki w formie wykopanej z ziemi owalnej jamy o średnicy ok. 50 cm. Część nadziemną stanowił szyb wykonany z kształtek z lessu z domieszką krótko ściętej słomy. W dolnej części szybu znajdowały się otwory, które odprowadzały powietrze do wnętrza pieca. Jego wysokość zależała od rodzaju zastosowanego dmuchu, ale nie przekraczała 170 cm. Do uzyskania żelaza potrzebne były trzy składniki: ruda żelaza i węgiel drzewny w proporcji 1:1,5 oraz powietrze. Jak wskazują badania doświadczalne, w części szybowej pieca miał miejsce proces redukcji bezpośredniej, w którego konsekwencji, w okolicach otworów dmuchowych tworzyła się gąbka metalicznego żelaza zwana łupką. Do kotlinki spływał żużel, będący produktem ubocznym procesu. Czas wytopu mógł wynosić nieraz kilkanaście godzin i po jego zakończeniu rozbierano część szybową pieca, skąd wyjmowano łupkę. Uzyskany produkt dopiero przez wielokrotne obtapianie i przekuwanie doprowadzono do postaci kowalnego kawałka żelaza zdatnego do wyrobu narzędzi lub broni. Każdy, to jest ciekawy tego zjawiska, może go zobaczyć co roku na Dymarkach Świętokrzyskich na terenie Piecowiska.

Podczas dotychczasowych eksperymentów największym problemem było oddzielenie żelaza od żużla. Wymieszanie obu składników podczas wytopu nie nadawało się potem do obróbki, gdyż uzyskiwano produkt zawierający 10-20 procent żelaza i 80-90 procent żużla. Naukowcy próbowali na różne sposoby. Wypełniali kotlinkę słomą lub drewnem, robili rusztowania z patyków. Ta ostatnia metoda sprawdzała się do czasu, aż konstrukcja się przepalała i cały wsad wpadał do kotlinki. Problem leżał właśnie w żużlu. Odkrył to dr Adrian Wrona, który przeprowadził w ciągu trzech lat ok. 30 wytopów i zauważył, że żużel ma być właśnie czynnikiem chroniącym żelazo przed utlenianiem, a nie jedynie odpadem produkcyjnym. Badacz, aby dojść do jakichkolwiek wniosków, próbował nawet wytopu w piecach innych niż świętokrzyskie. Stwierdził, że należy utrzymać wsad i tworzące się żelazo ponad kotlinką. W tym celu wypełnił ją węglem drzewnym, co miało umożliwić powolne spływanie płynnego żużla do kotlinki, „który zastygając, tworzy tym samym swego rodzaju konstrukcję ażurową „rusztowania”, na którym opiera się powstająca nad nim łupka żelaza”. W efekcie tworzące się żelazo jest utrzymane na właściwym poziomie. „Gdy na poziomie wlotu powietrza jest już dostatecznie dużo płynnego żużla i zredukowanej rudy, kotlinkę trzeba rozszczelnić, a żużel do niej spłynie”.

Eksperyment udało się powtórzyć kilkakrotnie. Jeden z nich przeprowadzono w październiku z Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach podczas I Seminarium Dymarskiego. „W efekcie powstała w pełni zgodna ze źródłami archeologicznymi autorska metoda uzyskiwania żelaza w piecu kotlinkowym typu świętokrzyskiego. Otrzymano łupki, które w ok. 90 proc. składają się z żelaza i nadają się do obróbki przez kowala!” – mówi Andrzej Przychodni, archeolog i wiceprezes Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Dziedzictwa Przemysłowego. Teraz pozostało jeszcze uzgodnić złoża, z których korzystali starożytni hutnicy.

Odkrycie to jest niezwykle ważne dla polskiej starożytnej metalurgii. Kilka rzeczy należy jeszcze sprawdzić, ale opracowanie po ponad 50 latach badań prawidłowego schematu wytopu jest nie lada sukcesem i na pewno zapunktuje w wiedzy na temat polskich dymarek.

Agnieszka Kozera

Zdjęcia: własne

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 2 grudnia 2013 w Archeologia ziem polskich

 

Tagi: , , , , , , , , ,